Gobelin

Odtwarzanie historii żydowskich mieszkańców Nowego Targu przypomina tkanie gobelinu. Obraz ich życia i śmierci powstaje z tysięcy niepozornych nici – źródeł wyrwanych niemożliwemu, bo zamiarem oprawców było to, aby po ich istnieniu nie pozostał żaden ślad.
Ten gobelin jest jedyną pamiątką po bliźniaczkach Guście i Eleonorze, córkach Hani i Wolfa Bergmanów. Utkały go w wieku 19 lat i podarowały w prezencie ślubnym swojej starszej siostrze Feli, gdy w 1932 roku wychodziła za mąż za Samuela Blaua. Być może gobelinowi towarzyszyły życzenia urokliwego domku nad strumykiem… Fela i Samek mieli niewielki dom przy Waksmundzkiej, nieopodal Dunajca. Zabawy nad rzeką i duży piec kaflowy w pokoju zapamiętała ich urodzona rok po ślubie córka Eugenia. Młodsza córka Tosia była zbyt mała aby cokolwiek zapamiętać. Miała kilkanaście miesięcy, kiedy z mamą i siostrą uciekały przed Niemcami na wozie krewnych Feli. Samek Blau był w polskiej armii i po kampanii wrześniowej wrócił do pustego domu. Być może to on przekazał ten gobelin i kilka ręcznie malowanych talerzy na przechowanie gosposi. Fela otrzymała je od niej po wojnie, którą przeżyła zesłana z dziećmi przez sowietów na Sybir.
Gusta i Eleonora Bergman były w gronie 10 kobiet wybranych do pracy podczas selekcji 30 sierpnia 1942 r. Kilka miesięcy spędziły w baraku porządkując i reperując rzeczy po pomordowanych nowotarskich Żydach. Później wywieziono je do obozu w Płaszowie, następnie do Auschwitz-Birkenau. Zginęły ostatniej wojennej zimy w marszu śmierci lub w obozie Stutthof. Utkany przez nie gobelin został zabrany przez Felę do Izraela.
Tekst: Karolina Panz